Za nami trzecia edycja spotkania Wrocławskich blogerów. Byłem, oczywiście tak samo jak na dwóch poprzednich. Po trzech edycjach można chyba stwierdzić że wyrasta nam ważne, cykliczne wydarzenie na mapie eventów około branżowych. Z edycji na edycję coraz lepsze, bez wykładów, nachalnej reklamy, skupione na budowaniu nieformalnych relacji i gadaniu, gadaniu, gadaniu. Tym razem pogaduchy były przebierane i to także był strzał w 10.
Zdjęcia uczestników: http://goo.gl/y9OLa
Specjalnie nie będę wymieniać komu dziękuję/ kto się super ubrał/ komu piątka, żeby nikogo nie pominąć. Powiem krótko: Jesteście super i nie mogę się doczekać edycji #4.
Zdziwiony byłem brakiem służbowej obecności branży interaktywnej i ogólnie biznesu. Wśród tych 100 osób pewnie są takie, które mogą teraz lub przyszłości być dużym aktywem w kampaniach reklamowych marek i wypadałoby mieć z nimi relacje będąc Social Media Managerem. Kosmetyczka, która za free ucharakteryzowałaby kogoś na zombie w zamian za reklamę i wspomnienie o niej w relacji mogłaby zyskać kilka całkiem opiniotwórczych klientek. Nie wspominając o sklepie monopolowym, który zdecydowałby się na wsparcie nas jakąś skrzyneczką.
Biznesie mały i duży, pojaw się na #4 pogaduchach, bo nawiązać z blogerami relacje za rok będzie dużo drożej i trudniej. Najlepiej zacznij od kontaktu z Tomkiem i Bartkiem ze studiumprzypadku.com i pytania „Jak mogę pomóc w pogaduchach?”.
Podsumowując…
Tomek i Bartek zrobili całkiem niezłą imprezę. Nie wspominając o afterparty. I afterafterparty. I tych kilku po nich. Udało im się sprosić ponad 100 Wrocławskich blogerów, pozyskać kilkunastu sponsorów i nie ustalić #hashtaga imprezy na twitterze (Sorry Eryk M). To miłe, że są we Wrocławiu ludzie, którym się chce robić coś dla czystej zabawy a nie tylko po to, żeby na tym zarabiać. Jeśli już musiałbym się czegoś czepić to wybralbym to że after rozpoczął się nieco zbyt późno. Zresztą, jeśli twardzi wykruszają się o 3 a natwardsi kończą o 6.00 to nie mogło być źle.
Widzimy się na następnych?