Jak zacząć się uczyć tematu o którym nie masz pojęcia?

J

Sukcesja spowodowała jak i była spowodowana u mnie m.in. potrzebą rozwinięcia się na paru polach w których dotąd nie miałem zbyt wiele ekspertyzy. To trudne zadanie – szczególnie jeśli nie zamierzasz „podciągać się” do średniej przez 3 lata tylko szukasz sposobu na osiągnięcie rezultatów w 3 tygodnie albo 3 miesiące. Super łatwo jest w tej sytuacji zmarnować pół roku albo nauczyć się czegoś kompletnie nie przystającego do rzeczywistości. W biznesie było łatwiej – miałem jasną świadomość mapy i jeśli w jakimś miejscu mapy była biała plama mogłem ją odsłonić skończoną ilością książek, blog postów i zadanych mądrzejszym w danym obszarze osobom.

Łatwizna.

Jak więc podszedłem do zagadnień? Po pierwsze dałem sobie listę kilku kierunków na których chcę zrobić progres i zastrzeżenie, że nie angażuję się w nowe projekty na pełen etat do końca marca, żeby mieć czas na ich drążenie. 

Disclaimer: będę opisywał co robiłem na przykładzie zgłębiania wiedzy na temat bycia lepszym, bardziej świadomym rodzicem – ale jest on w istotnej mierze reprezentatywny dla zgłębiania innych tematów za które się brałem. 

Rynek publikacji o wychowywaniu dzieci to prawdopodobnie najbardziej szarlatański wśród rynków publikacji mających pomóc czytelnikowi rozwinąć się w czymkolwiek. Używam tego przykładu bo jest jaskrawy, a jednocześnie wiele praw rządzącym tym rynkiem da się zaobserwować w innych dziedzinach. Powodów tego stanu rzeczy jest kilka:

  1. Analiza ilościowa nie działa. Nie ma rodziców, którzy mają za sobą wychowanie kilkuset albo kilku tysięcy dzieci. Dlatego też rynek jest pełen książek napisanych przez rodziców, którzy uważają, że są dobrymi rodzicami dlatego, że wylosowali „łatwe dzieci”, które np. bardzo szybko nauczyły się mówić o co im chodzi albo były od początku wszystkożerne i nigdy nie trzeba było im wmuszać posiłków. 

Tam gdzie mamy do czynienia z nieco większą próbką bo ktoś podjął decyzję o dużej rodzinie i ma 9 dzieci lub prowadzi od 40 lat rodzinny dom dziecka dzieci pojawia się problem drugi czyli…

  1. Ludzie, którzy piszą książki o rodzicielstwie (dietach, ćwiczeniach fizycznych, polowaniach…) rekrutują się na ogół z konkretnego klucza. Ten klucz uniemożliwia uczenie się od nich „normalnym ludziom” bo ich styl życia jest radykalnie odmienny od naszego. Ktoś kto poświęcił swoje życie odchowaniu dwóch tuzinów sierot prawdopodobnie wie wiele o dzieciach czy wychowywaniu ich ale niewiele na temat godzenia wychowywania dzieci z pracą dwójki rodziców, którzy mają wymagające kariery. Analogicznie z duchownymi. Pozornie pozytywny wyjątek stanowią tzw. „fajne mamy” czy „fajni ojcowie”, niestety ich książki to na ogół lifestyle’owy narcyzm niż akcjonalne porady.
  2. Nieskuteczność nie jest eliminowana z rynku. W naszym kręgu kulturowym nie robi się eksperymentów na dzieciach (to dobrze). Problem polega na tym, że nie ma mechanizmu, któy eliminuje nieskuteczne praktyki.  Są oczywiście eksperymenty naturalne – niemniej trudno za ich pomocą sfalsyfikować błędne teorie. Podobny paradygmat obowiązywał np. w sztukach walk do czasów w których spopularyzowano MMA. Zanim one nastały mnóstwo ludzi było przekonanych, że Tai Chi jest sztuką walki równorzędną np. Brazylijskiemu Jiu Jitsu. Gdy mistrzowie Tai Chi zostali skonfrontowani z KickBoxerami, BJJ-owcami okazało się, że zostają zmieceni z planszy. Rynek zweryfikował przydatność wszystkich sztuk walki względem wszystkich innych. Z dietami czy sposobami na wychowywanie dzieci nic takiego nie nastąpiło.
  3. Dzieci bywają od siebie radykalnie inne przez co sposób na rozwiązanie określonego problemu lub sytuacji może doskonale sprawdzać się w przypadku dziecka X ale kompletnie nie działać lub działać przeciw skutecznie w przypadku dziecka Y. Rodzic znajduje się w sytuacji ogrodnika, który wchodzi w posiadanie ogrodu bez świadomości tego co zostało tam zasiane i odkrywa ogród w miarę jego wzrostu.

Efektem splotu tych czynników jest największa sterta nieakcjonalnych i życzeniowych bzdur jakie można sobie wyobrazić, w której schowano znaleźć kilka-kilkanaście diamentów. Problem polega na tym, że na początku nie wiemy jak wygląda diament i czym różni się od bzdury.

Jak więc funkcjonować w sytuacji gdy nie znacie kogoś kto może was pokierować?

  1. Stwórz listę książek, które wydają się być zgodne z Twoim intuicyjnym pojmowaniem zagadnienia. Prawdopodobnie potrafisz z użyciem zdrowego rozsądku oddzielić rzeczy kompletnie beznadziejne od w miarę sensownych. Twoja intuicja nie musi mieć racji – dlatego bierzemy dużą próbkę np. 50 pozycji.
  2. Przeczytaj biogramy autorów. Jeśli podejrzewasz autora o to, że prowadzi styl życia na tyle odmienny od Twojego, że nie będziesz w stanie zaczerpnąć od niego wiedzy – usuń autora z listy.
  3. Wiele książek, szczególnie tych, które są popularne ma dość obfitą sekcję „cytaty” na goodreads. Cytaty tamże mają wdzięczną funkcję segregowania od najpopularniejszych – to przydatne bo cytatów z jednej książki może być tam np. 20 stron. Fortunnie, my ograniczymy się do przeczytania jednej strony. Jeśli najpopularniejsze zdaniem czytelników cytaty sugerują Ci, że to jest pozycja, którą warto przeczytać – to super, przechodzimy dalej. Jeśli nie – to też super, odrzuć autora. Dodatkowe punkty za to, że jakiś cytat da ci coś praktycznego co chcesz zaaplikować do swojej codzienności. Jeśli nie podoba ci się trailer do książki – prawdopodobnie książka też Ci się nie spodoba.
  4. Wśród książek wydanych po 2010 autorzy byli na ogół zobowiązywani przez swoich wydawców do tego, żeby aktywnie promować książkę. Dzięki temu mają swoje blogi, podcasty, kanały na youtube lub przynajmniej na youtube, w podcastach występują. Przesłuchaj więc podcast z autorem lub jego TED-talk. Jeśli to co mówi autor na youtube, w podcaście przypada Ci do gustu i chcesz dalej zgłębiać temat. Jeśli po wysłuchaniu TED-talka macie poczucie, że autor wyczerpał temat o którym traktuje książka – to też możecie odpuścić jej czytanie. 
  5. Uszereguj książki, które zostały na placu boju od takich, które rokują na zmianę (może być mała) w Twoim dotychczasowym postępowaniu względem zagadnienia i kup pierwsze 3. 

Całość punktów 1-5 może zająć jakieś 10-20 godzin. Efektem tego procesu są zwykle:

A. Jasno narysowany kontur mapy danego obszaru wiedzy
B. Wiedza nt. tego co ci się nie podoba
C. Znajomość podstawowych pojęć
D. 2-5-10 pierwszych pozycji, które stanowią dobry start do zgłębiania zagadnienia.

Powodzenia!

PS. Ten sposób aplikuje się też do uczenia się jak się uczyć. Albo, jeśli wolisz polegać na rekomendacji możesz sięgnąć po książkę „Art of learning” Josha Waitzkina (gość ma czarny pas w BJJ, jest surferem, konsultantem i arcymistrzem szachowym więc coś tam wie o uczeniu się)

O autorze

Bartosz Majewski

CEO / founder of Casbeg. Before that Bartosz was a Cofounder and Sales Director of a B2B startup where in 3.5 years his team acquired 1000 clients from 41 countries. During a decade he closed more than 7 million dollars worth deals.

Ostatnie wpisy

Kategorie

Archiwa