W ciągu ostatnich 3 lat dużo się dowiedziałem (i naczytałem) o logice działania funduszy venture capital, które inwestyują na wczesnym etapie. W skrócie chodzi o to, że w byciu VC nie musi chodzić o to, że masz często rację (jako branża VCs tracą pieniądze inwestorów między innymi dlatego, że większość startupów upadnie) ale o to, żebyś miał ją bardzo gdy ją masz. Świetnym przykładem może być inwestycja Vinoda Khosli z KPCB w Juniper Networks w 1996. Inwestycja pięciu milionów dolarów dała 7 miliardów zwrotu a więc zainwestowany kapitał dał zwrot sto czterdzieści tysięcy razy. To oczywiście skrajny wynik i prawdopodobnie najlepsza transakcja w historii funduszy VC, ale bardzo dobrze pokazuje tą zasadę w działaniu. Khosla mógł podjąć 9/10 błędnych decyzji podpisując czeki w tym funduszu, ale ta jedna była tak dobra, że wymazała wszystkie pomyłki.
Alternatywnie, jeśli będąc VC mylisz się tylko 7/10 razy (znakomity wynik), ale twój największy zwrot wyniósł 10x to oznacza, że prawdopodobnie nie zbierzesz kapitału od limited partners na następny fundusz. Dlaczego?
100 inwestycji * milion = 100 milionów
70 z nich nie wypala = strata 70 milionów
30 z nich daje średni zwrot na poziomie 7x (niektóre 5, inne 2, najlepsza 10) = 210 milionów
Dostarczyłeś ledwie 100% wzrostu przez ok. 7 lat. Klapa. Podobną logiką posługiwał się Jason Lemkin tutaj. Z tego punktu widzenia artykuły, które gratulują 10x zwrotu AIP seed capital takie jak ten czy ten wcale nie muszą być gratulacyjne w tonie (choć rozumiem potrzebę pisania o jakichkolwiek exitach i zwrotach na rynku w którym prawie ich jeszcze nie ma). Z pewnością nie zaryzykowałbym tezy, że dzięki tym inwestycjom AIP seed capital okaże się sukcesem.
Co dzieje się gdy jednocześnie mamy rację i ma to znaczenie wiele razy? Prawdopodobnie jesteśmy Chrisem Saccą, którego pierwszy fundusz ze stajni lowercase capital zwróci zainwestowany kapitał ponad 200 razy (nie wiadomo ile ponad), co prawdopodobnie będzie oznaczało, że lowercase będzie największym sukcesem w historii funduszy VC. Nie ma co się jednak dziwić gdy Sacca zainwestował między innymi w Twittera, Facebooka, Instagram, Heroku, Kickstarter, Optimizely i Uber.
Dopiero gdy znamy te uwarunkowania zaczynamy rozumieć jak Peter Thiel myśli o swoim największym błędzie inwestycyjnym. Co ciekawe było to nie objęcie całości rundy B w Facebooku. Thiel założył, że wzrost wartości spółki z 98 milionów dolarów do 500 milionów dolarów w 12 miesięcy to zbyt dużo a więc, że spółka jest przegrzana. Zainwestował, ale wpuścił do rundy Accell (Accell finansował całość rundy A), Greylock oraz Meritech. Ponieważ z punktu widzenia VC najlepiej jest wtedy gdy obejmujemy jak najwięcej akcji spółki, które okazują się hitami to była ogromna pomyłka, która kosztowała go kilkaset milionów dolarów. Thiel miał rację, miało to bardzo duże znaczenie – ale gdyby finansował całość rundy B, miałoby jeszcze większe. Dlatego też do najgorętszych startupów ustawiają się kolejki inwestorów, co zabawnie zostało sportretowane tutaj. Właściwie całość powyższego wywodu można zamknąć do matrycy 2×2 (zielony kwadrat to VCs, które dowożą zwroty):
Morałów tej opowieści może być kilka.
Jeśli chcecie robić unicorny to róbcie biznesy tylko na skalę globalną? Tak.
Jeśli chcecie być w zielonym kwadracie to finansujcie tylko biznesy z aspiracjami globalnymi? Oczywiście.
Finansowo pracownik nr. 200 w Facebooku jest bardziej do przodu niż 99% CEO startupów? Na 100%.
Cała magia jest tam gdzie błędy i dobre decyzje mają największe znaczenie? Jak najbardziej.
I najważniejszy: Nie warto mieć racji tam gdzie to nie ma znaczenia.