Jak internet zjada miejsca pracy?

J

W historii gospodarczej znajdziemy niezliczoną ilość zawodów i branż, która pewnego dnia zniknęła z powierzchni ziemi na skutek postępu technologicznego, zmiany preferencji konsumentów lub kombinacji wielu innych czynników. Jeszcze większa jest liczba zawodów, których stan zawodowy został zredukowany np. o 98% wykonujących go. Weźmy płatnerzy. Dziś wyrobem pancerzy, mieczy i toporów w Polsce zajmuje się pewnie nie więcej niż 100 osób. Robią to na potrzeby kolekcjonerów i grup rekonstrukcyjnych. Dawniej w każdym małym mieście był zakład kowalski, ponieważ trzeba było podkuwać konie, wyrabiać narzędzia. Dziś pewnie około połowy z mieszkających w dużych Polskich miastach nie ma skrzynki z narzędziami, nie wspominając o koniu czy toporze.

Wbrew pozorom nie jest trudno przewidzieć jakie zawody są następne w kolejce. Wystarczy obserwować jaskółki zmian dookoła nas. Na pewno możemy przewidzieć, że trudniej będą mieli wykonujący zawody nie wymagające kwalifikacji. Prace, które są proste, powtarzalne mogą zostać łatwo zastąpione robotem, który się nie myli, nie męczy, nie marudzi i nie musi mieć opłaconego ZUS-u, a co najważniejsze jest coraz tańszy. Zwykle okaże się, że tymczasowe niedogodności związane z implementacją nowej technologii i tak są niczym przy wysokich kosztach pracy. A, że Polska ma koszta pracy na astronomicznych poziomach to pytanie nie brzmi, czy kasjerek w sklepach będzie mniej, tylko jak szybko i o ile ich liczba zostanie zredukowana.

Inny trend, który będzie miał duży wpływ na rynek pracy to demografia. Obecna dzietność Polski to 1.29, a więc mniej niż Chiny, które prowadzą politykę jednego dziecka. Za 2-3 lata ilość przedszkolanek będzie zbyt mała, bo rok temu nie urodzili się ich podopieczni. Za 5 lat problem będą mieli nauczyciele w podstawówkach. Już teraz odczują to pewnie producenci pieluch i innych artykułów dla dzieci. A na końcu rynek pracy i mieszkaniowy, co będzie skutkowało obniżeniem konkurencyjności Polskiej gospodarki i sporą ilością niezasiedlonych mieszkań na wynajem.

Moje ulubione trzy zawodów, które czeka trudny czas to:

#3 Kasjerka. Zawód, który nie wymaga bardzo dużych kwalifikacji, i wysoki koszt pracy niewspółmierny do zysku z pracownika. W UK działa już pierwsze Tesco w 100% bez kasjerek, za to z kasami bezobsługowymi. W Polsce wiele sieci handlowych także zaczęło eksperymentować (na razie na małą skalę) z tym modelem. Dodatkowo obroty naziemnych sieci detalicznych spadają podcinane przez coraz bardziej racjonalne decyzje konsumentów wymuszone kryzysem ekonomicznym. Sprzedaży offline nie pomaga też rosnący rynek zakupów internetowych. Osobiście nie odczuwam zwiększonego komfortu z bycia obsługiwanym przez kasjerkę w sklepie spożywczym. Odczuwam różnicę na minus w sklepach z ciuchami w których obsługa jest straszliwie nachalna. Nie jest szybciej ani milej a sieci chyba pogodziły się z tym, że proszenie o dbanie o poziom obsługi klienta ludzi niewynagradzanych prowizją od sprzedaży jest bezskuteczne. Wdrożenie zasady, że na 10 kas samoobsługowych przypada 1 pracownik wspierający klientów w kasowaniu zoptymalizuje koszty, inwestycja zwróci się szybko. Prawdopodobnie bardziej prestiżowe sieci takie jak EPI czy Alma będą starały się zwiększyć poziom obsługi klienta, żeby z lepiej szkolonych i wynagradzanych kasjerek uczynić przewagę konkurencyjną nad tańszą konkurencją. Wiele sieci wybierze model mieszany. Dla co najmniej połowy kasjerek jednak nie będzie tam miejsca.

#2 Przedstawiciel handlowy. Kryzys wymusza oszczędności. Dobrzy handlowcy są drodzy. Konkurencją dla nich są systemy B2B commerce. Jeśli sporej wielkości sieć sklepów miała dotąd 50 przedstawicieli handlowych w Polsce zarabiających 4000 złotych brutto to wdrożenie sklepu internetowego dla partnerów za 200.000 i przeszkolenie ich z jego korzystania za drugie tyle zwróci się w…2 miesiące. A taki detalista dotrze jeszcze do rynku mikroprzedsiębiorstw i małych firm na którym przedstawiciele handlowi nie pracują z powodu zbyt niskich prowizji od małych zamówień. Wiem, że nie każdego handlowca da się tak zredukować i nie każda firma powinna mieć B2B commerce. Ale o ile można zredukować rynek pracy dla przedstawicieli handlowych? 50%? Upiorna wizja, szczególnie jeśli pisze o tym ktoś kto sprzedażą zajmuje się od ponad 4 lat. Nie martwcie się, bracia handlowcy. Wielu z was czeka wspaniała przyszłość. Przebranżowicie się i zaczniecie sprzedawać drogie, wyspecjalizowane usługi w metodyce solution sales. Nie ma nadziei, że wasze produkty i usługi uda się sprzedać w B2B commerce, tak samo jak nie da się sprzedać garnituru szytego na miarę bez udziału krojczego. Wielu z was zostanie Business Development Managerami. Te dwie grupy zwielokrotnią swoje zarobki i ucieszą się z odnowionego etosu sprzedawcy zepsutego przez wciskaczy, MLM i akwizytorów przez ostatnie 20 lat. Wielu z nich nie przeczyta tego tekstu, nie zauważy znaków ostrzegawczych, tłumacząc dłuższe godziny pracy, coraz mniejsze obroty i prowizje kryzysem i trudnym rynkiem. Poniewczasie wspomnicie Kisiela: „To nie kryzys, to rezultat”.

#1 Wydawca książek. W świecie w którym czytelnictwo jest wypierane przez kulturę obrazkową, VAT na Ebooki wynosi 23% a podniesienie VAT na tradycyjne książki z 0 na 5% (2zł na standartowej książce!) odbija się na sprzedaży książek nie ma miejsca na wydawcę, który debiutującemu autorowi oddaje 10% sprzedaży książki. Przyczyn śmierci tego zawodu jest kilka: serwisy self-publishingowe, Za Darmo, które opisał Chris Anderson, Social Media ułatwiające promocję niszowych dzieł i czytniki, które eliminują tradycyjnych pośredników między autorem a czytelnikiem. W 2 minuty opisał to Seth Godin w filmie „PressPausePlay”. Jeśli rynek nie zmieni się w kierunku wydawnictw, które zarabiają na organizacji spotkań autorskich, gadżetów, gier, praw autorskich do filmów, scenariuszy na bazie książki i całego ekosystemu usług towarzyszących sprzedaży książek to po prostu zniknie. Tak samo pod wpływem piractwa internetowego skończyła się branża muzyczna w kształcie sprzed 10  lat w USA ,która skręciła w kierunku zarabiania na koncertach, skoro nie dało się na płytach a artyści nie chcieli dzielić się zyskami z MP3. Znając dość dobrze środowisko wydawnictw w Polsce uważam, że raczej się nie zmienią. Jak mawia jeden z moich klientów „wydawcom się wydaje”. W tym przypadku wydaje im się, że można robić biznes tak samo jak 10 lat temu. Hello! Wasza grupa docelowa siedzi przed ekranami. Co znajduje odzwierciedlenie w sprzedaży np. Call Of Duty Black Ops 2, która w ciągu weekendu otwarcia zarobiła 360 milionów dolarów przebijając dwukrotnie 7 film o Harrym Potterze, do poziomu którego nie dotarła w ciągu weekendużadna książka w ciągu ostatnich 100 lat.

Internet zwiększa wydajność miejsc pracy do niespotykanych dotąd poziomów. Jest to prosta funkcja skalowalności przedsięwzięć interentowych. 1 przykład: Instagram w momencie zakupu go przez Facebooka miał 13 pracowników i 30 milionów użytkowników. Przeciętny Polski nastolatek zmieni w ciągu życia pracę od 10 do 40 razy, w zależności od prognozy. Jeśli masz 30 lat, prawdopodobnie będziesz nieco bliżej tej 10. Ale czy blisko? Pomyśl, jakie są szanse na to, że ta kwestia cię nie dotyczy?

PS. Jeśli podobał ci się ten tekst rozważ zapisanie się na nasz newsletter Casbeg knowledge sharing, żeby nic cię nie ominęło 🙂

O autorze

Bartosz Majewski

CEO / founder of Casbeg. Before that Bartosz was a Cofounder and Sales Director of a B2B startup where in 3.5 years his team acquired 1000 clients from 41 countries. During a decade he closed more than 7 million dollars worth deals.

Ostatnie wpisy

Kategorie

Archiwa